Złożony problem marketingu suplementów diety
Leki, suplementy i wyroby medyczne… Co wolno reklamować i w jaki sposób? Najgorzej jest z suplementami, które oficjalnie nie mogą leczyć. Jak więc o nich mówić?
„…to witaminy i minerały w dużych dawkach plus dodatkowe składniki tylko dla mężczyzn. Jest najlepszy dla nas – facetów.”
– tak niemal w całości brzmi reklama jednego z zestawów minerałów dla panów. Łatwo zauważyć, że ze spotu nie dowiadujemy się, co konkretnie robią składniki. Nie obiecuje też on, że kompleks witamin leczy. To dobrze, bo zgodnie z prawem:
„reklama suplementu diety nie może przypisywać mu właściwości leczniczych”.
Protest Państwowego Inspektoratu Sanitarnego budzą czasem niekonkretne sformułowania, które odnoszą się w jakikolwiek sposób do leczenia, terapii czy dochodzenia do siebie po chorobie. Bezpieczniej powiedzieć, że preparat „dba” lub „wspiera”, niż że leczy.
Jeden z producentów suplementów na zatoki musiał zapłacić 26 mln złotych kary za sugerowanie, że jego preparat z witaminą C i ziołami leczy choroby gardła i zatok. Zgodnie z prawem o tych składnikach można powiedzieć tylko tyle, że „uzupełniają dietę w składniki wspierające zdrowie dróg oddechowych”
Co z lekarzem w reklamie suplementu?
- Nazywam się ….. i jestem lekarzem. Swoim pacjentom zawsze polecam…
- tego typu formułkę można było usłyszeć w dziesiątkach radiowych i telewizyjnych reklam. Od 1 stycznia 2020 to się zmieniło. Przedstawiciele producentów suplementów i nadawcy podpisali umowę, w ramach której m.in. reklama
„nie może przedstawiać wizerunku osób, które mogą być odebrane jako przedstawiciele zawodów medycznych, ani nie mogą pojawiać się w niej przedmioty oraz miejsca budzące skojarzenia z wykonywaniem zawodów medycznych, działalnością leczniczą lub rehabilitacyjną;
To rozwiązuje problem, bo wcześniej w środowisku trwał spór, czy aktor przebrany za lekarza lub reklama mająca miejsce w gabinecie są etyczne.
Ale uwaga – wszystko to jak na razie dotyczy telewizji. W radio i internecie nie ma jeszcze regulacji. Lepiej jednak pamiętać, że powoływanie się na lekarski autorytet może być uznane za nieetyczne.
Żelki to nie lek
„ Często przychodzą do mnie rodzice z dziećmi, które mają kłopoty z aktywnością fizyczną, koncentracją czy rozdrażnieniem. Wszyscy są zdziwieni, że przyczyną jest niski poziom magnezu u dzieci. Jak temu zaradzić? Podać dziecku…”
– tak zaczynała się reklama żelek z dodatkiem magnezu. UOKiK nakazał jej wycofanie i to z kilku powodów. Po pierwsze, w reklamie występuje aktor udający szkolnego pedagoga, a to może kojarzyć się z podpieraniem się autorytetem lekarza. Po drugie, reklama wprowadzała w błąd, bo za problemami dzieci stoją dziesiątki przyczyn, a niedobory magnezu to tylko jedna z nich. Wreszcie w reklamie tylko drobnym drukiem było napisane na ekranie, że chodzi o suplement diety. Większymi literami zapisana była informacja o tym, że żelki można kupić w aptece – to mogło sugerować, że chodzi o lek. Jak widać, konstruując internetową czy telewizyjną reklamę suplementu diety, trzeba być wyjątkowo czujnym.